Niebo ze stali. Opowieści z meekhańskiego pogranicza (#3 w serii)
Niebo ze stali Roberta M. Wegnera to pierwsza powieść z cyklu Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Wcześniejsze tomy – zbiory opowiadań Północ–Południe (2009) oraz Wschód–Zachód (2010) – zostały doskonale przyjęte i zebrały szereg nominacji i wyróżnień, z nagrodą Janusza A. Zajdla za rok 2009 i nagrodą Sfinks 2010 włącznie.
Teksty Wegnera krytycy i czytelnicy porównują z debiutem Andrzeja Sapkowskiego i ekranizowaną właśnie przez HBO Pieśnią lodu i ognia Georga R.R. Martina (I tom – Gra o tron), bestsellerową serią, która przez wiele miesięcy nie schodzi z amerykańskich list przebojów.
Niebo ze stali to pisana z werwą, pełna rozmachu i humoru epicka powieść zaskakująca zwrotami akcji, wielowątkową intrygą i wydarzeniami, których konsekwencje odczują bohaterowie na wszystkich krańcach wykreowanego świata. Pełnokrwiste postaci nie tylko cierpią i kochają, a przyciśnięte do muru, walczą o godność i życie, ale również sprawiają, że czytelnik kocha i nienawidzi wraz z nimi, i szczerze im kibicuje, kiedy stają naprzeciw przeznaczenia. Bo Wegner pisze tak, że nie sposób przejść wobec losów jego bohaterów obojętnie. Czytelnicy poddają się hipnotycznemu rytmowi tej prozy i przeżywają przygody, które na wiele godzin zabierają ich do egzotycznego świata Meekhanu – wielu narodów, języków, wierzeń i kultur.
-
[...] Pierwsza pełnowymiarowa powieść osadzona w uniwersum Opowieści z meekhańskiego pogranicza robi bardzo dobre wrażenie. Co prawda brakuje tu kilku elementów, które stanowiły o wartości opowiadań Wegnera, z drugiej jednak strony otrzymujemy mnóstwo tego, co czytelnicy w nich polubili – klimatu gór i stepów, Czerwonych Szóstek, Szczurów, Verdanno i potyczek z Se-kohlandczykami, spisków, polityki, dziwnej magii, wreszcie tajemnic, honoru i zemsty. I nawet jeśli można słusznie czuć pewien niedosyt, należy przyznać, że miłośnicy talentu Wegnera dostali w zasadzie to, czego chcieli. Bo to przede wszystkim do nich adresowane jest Niebo ze stali. Obawiam się, że bez znajomości opowiadań powieść może stracić trochę swojego uroku – tym bardziej, że fabularnie jest ona bezpośrednio w nich zakorzeniona. Teraz pozostaje tylko czekać na kolejny tom Opowieści… sięgający do wątków zapoczątkowanych w Południu i Zachodzie. Wydaje mi się, że ze wszech miar warto. Niebo ze stali, mimo iż nie pozbawione wad, jest książką, obok której żaden miłośnik fantasy nie powinien przejść obojętnie. Ja Robertowi M. Wegnerowi mocno kibicuję - jego proza trafia do mnie, dając dokładnie to, czego oczekuję od fantasy – dużo akcji, świetne pióro, sceny, które długo się pamięta, bohaterów, z którymi można się zżyć i to trudno uchwytne coś, sprawiające, że chcemy do danego neverlandu wracać. A na pogranicza Imperium meekhańskiego wrócę z wielką przyjemnością, tak jak teraz.
-
[...] Dosyć tych porównań. Nie możemy pozwolić, aby umknął nam fakt wart wielokrotnego podkreślania: Wegner stworzył coś naprawdę wyjątkowego. Świetną powieść fantasy, naszpikowaną mocną, gotującą adrenalinę w żyłach akcją i animowaną przez liczny zastęp charakternych bohaterów. Na skromne zastrzeżenia zasłużyła narracja, która – skądinąd – stanowi solidny punkt powieści, ale miewa gorsze momenty w postaci sporadycznych dłużyzn i niemal homeryckich wykrotów w gładkim monolicie dynamiki. Te miewają masę kilku-kilkunastu stron, nie tak znowu dużo w książce niemal siedmiusetstronicowej (nie bójcie się: to zaledwie dwa wieczory czytania). Faktem jest, że tu i ówdzie przydałaby się interwencja nożyczek, działających odważnie, lecz z wielkim wyczuciem. Mimo tych detali, lektura „Nieba ze stali” to wspaniałe przeżycie. Pisałem już o tym w recenzjach wcześniejszych tomów, powtórzę to raz jeszcze: Wegner pisze bez kompleksów, roztacza przed czytelnikami wspaniałą wizję, kusi przygodami, otacza niepapierowymi bohaterami, bawi rewelacyjnymi dialogami, nierzadko dowcipnymi i sprytnymi, w ów nieuchwytny sposób, który wyróżnia dobrze wyreżyserowane, acz realistyczne dywagacje, od płaskiego bełkotu doczepionego na siłę do ust nieprzekonujących oratorów. Efekt? Zdecydowanie pozytywny. Ale głód pozostał. Chyba nadal chcę więcej i więcej...
-
[...] Być może „Niebo ze stali. Opowieści z meekhańskiego pogranicza” będzie dla części czytelników pewnym rozczarowaniem. Nie znajdą tu wszystkich ulubionych bohaterów, z kolei rola tych, którzy się pojawią, jest zmarginalizowana. Ktoś inny zarzuci autorowi chwilowe przestoje albo zbyt gwałtowne przeskoki pomiędzy poszczególnymi wątkami. Prawo czytelnika. Jestem jednak przekonany, że większość opinii będzie pozytywnych.
W końcu, która debiutancka powieść wywołuje u czytających huśtawkę nastrojów od poczucia bezsilności po euforię? Ile razy trafia się książka pełna bitewnego zgiełku, ale i scen pełnych ciepła i subtelności? No i, czy nie warto raz jeszcze zaznać syndromu „zarwanej nocy” aka „jeszcze tylko jeden rozdział”?
I tylko żal, że na następną wizytę w Meekhanie znów przyjdzie nam poczekać. -
Dwa tomy opowiadań z meekhańskiego pogranicza uczyniły Roberta M. Wegnera jednym z najpopularniejszych młodych autorów rodzimej fantasy. Nic dziwnego, że „Niebo ze stali” było książką oczekiwaną – nie tylko kolejnym tomem cyklu, ale też pierwszą powieścią ze świata Meekhanu. Nasuwały się pytania, jak autor poradzi sobie w dłuższej formie i czy będzie potrafił utrzymać poziom. [...]
-
[...] Zalety prozy Wegnera każą nam przymknąć oko na umowność pewnych koncepcji prezentowanych w książce, na przykład kwestię sprawnego poruszania się tysięcy wozów po nieutwardzonym gruncie czy niefrasobliwość dowódców, którzy decydują się na frontalny atak bez uprzedniego wysłania zwiadu. Tego rodzaju umowności jest tutaj zresztą i tak znacznie mniej niż w innych cyklach fantasy, zaś realizm, a miejscami naturalizm fabuły sytuuje „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” pośród najciekawszych zjawisk na krajowym rynku fantastyki. Zarysowany w zbiorach opowiadań potencjał wartych rozwinięcia motywów i problemów (w powieści dochodzi do nich m.in. motyw krainy mroku), z których pisarz może swobodnie czerpać, wystarczy mu na wiele lat i... wiele tomów. Biorąc pod uwagę systematyczny rozwój literackiego talentu Wegnera, jest on więc na najlepszej drodze, żeby stać się polskim Glenem Cookiem czy George'm Martinem.
-
[...] Jest to jedna z najlepszych książek fantasy jakie czytałem, styl pisarski Wegnera można porównać do Stevena Eriksona ale dla mnie Wegner jest pisarzem, którego twórczość jest przyjemniejsza w odbiorze choć nie mniej epicka. W tej chwili ustawiam Wegnera razem z Sapkowskim na półce najlepszych pisarzy fantasy z Polski.
-
Są takie książki, które łamią zasady, szturmem biorą czytelniczą świadomość, obalają stereotypy, osiedlają się w biblioteczce i, uzyskawszy autonomię, rządzą sprawiedliwie swoją półką. [...]
-
[...] „Niebo ze stali” to mnogość wątków, wciągające gry wywiadów, skomplikowana mitologia i wierzenia, wspaniałe bitwy oraz rzeczywiści bohaterowie, którzy na pewno nie pozostawią nikogo obojętnym. Końcówka powieści chwyta czytelnika, rzuca go pod pędzące rydwany i długo nie pozwala się podnieść. Robert M. Wegner serwuje lekturę angażująca intelektualnie i emocjonalnie. Autor pozostawia czytelnika w pewnym zawieszeniu i pełnym napięcia oczekiwaniu na kolejny tom „Opowieści z meekhańskiego pogranicza”.